Życie w mieście ma swoje plusy i minusy. Od kilku lat doświadczam ich na własnej skórze. Jako młoda osoba rozpoczynająca studia zafascynowana byłam miejskim życiem. Wszystko na wyciągnięcie ręki, sklepy, galerie, kina, miejsca do spotkań ze znajomymi. Dziś jako „matka dziecku, żona mężu” z zazdrością patrzę na powstające jak grzyby po deszczu domy za miastem. Cisza, spokój, zieleń, przyroda...ech, gdyby tak jeden z nich był mój....
Powiem Wam szczerze, jestem już zmęczona miejskim życiem. Zanieczyszczone powietrze, brak miejsca na wypoczynek z dzieckiem. Owszem można wyjść na plac zabaw czy do parku, jednak trzeba liczyć się z tym, że wycieczka będzie w akompaniamencie szumu ulicy. Poza tym tylko beton, beton i beton. Tak, są skrawki zieleni, ale zazwyczaj naszpikowane minami z psich kup. Do tego ciągły hałas. W dzień samochody na ulicy, za ścianą remont albo płaczące dziecko. W nocy co chwilę pogotowie na sygnale albo odgłosy od sąsiadów. Coraz bardziej drażnią mnie te dźwięki. Coraz częściej brakuje mi przestrzeni, spokoju, swojego kawałka ziemi.
Niestety jeszcze długi czas nie będzie mnie stać na zakup domu, no, chyba że wygram w lotto. Mogę sobie pozwolić tylko na przeglądanie ofert działek oraz domów. W wolnej chwili oglądam też katalogi z projektami. Lubię wiedzieć, co jest teraz na topie, jaki jest modny układ pomieszczeń czy rodzaj użytych materiałów. Kilka dni temu, podczas takiej sesji wyświetliła mi się reklama: domy na sprzedaż w Tarnowskich Górach. Z ciekawości kliknęłam ofertę. Nigdy nie byłam na Śląsku. Te rejony Polski kojarzyły mi się z kopalniami, hutami i szarymi budynkami. Okazuje się, że Tarnowskie Góry to malownicza miejscowość otoczona sporą ilością lasów.
W bliskim sąsiedztwie osiedla znajduje się Park Repecki, czyli drzewa i przyroda są na wyciągnięcie ręki. Można wybrać się na spacer lub na wycieczkę rowerową. Jest też malownicza Dolina rzeki Drama oraz kilka innych ciekawych atrakcji jak Park Wodny czy Ośrodek Jeździecki. Życie na takim osiedlu pozwala czuć się bezpiecznie, bo przecież za płotem są sąsiedzi, ale też komfort w postaci własnego kawałka ziemi. Mój dom, moja posesja, nie to, co mieszkanie w bloku, gdzie ściany i podłogi są wspólne.
Marzy mi się domek za miastem. No, ale jak na razie trzeba uzbierać ładne pieniądze, ponieważ budowa domu nie należy do tanich żądań ;)
OdpowiedzUsuń